Nic nie jest na zawsze
01.Jul.2023Przestań już ubolewać. To nie jest takie straszne jak Ci się wydaje.
Nieskończona miłość. Taka do końca życia, aż do grobu. Przyjaźń, rodzina, partnerzy. Szkolne znajomości, współpracownicy – to wszystko przemija. Czy tego chcesz czy nie. Ale oczywiście, musisz, no musisz zrobić z tego afere jakby walił Ci się cały świat, prawda?
Młodość
Pamiętasz jeszcze ludzi których uważałeś za swoich najlepszych przyjaciół w podstawówce? Pierwsze prawdziwe przyjaźnie, koledzy z klasy którzy podrywali Cię na nowe kredki i odpisywanie zadań z matematyki. Takie „na zawsze” i „mimo wszystko.” Ilu z nich jeszcze pamiętasz? Potrafisz sobie dokładnie przypomnieć te osoby? Z iloma z nich masz jeszcze jakikolwiek, chociaż znikomy, kontakt? Interesujesz się jak idzie im w życiu i w którym momencie „Na zawsze.” zmieniło się na odwracanie wzroku na ulicy i obojętne uśmiechy?
Miłość
Ilu w swoim życiu miałeś już partnerów? Z iloma planowałeś dom, rodzinę, dzieci, sadzenie drzewa, wymarzony ślub czy starość w uroczym domku w górach z gromadą małych piesków i wspólnym oglądaniem zdjęć z wczesnych lat? A może obiecywałeś już komuś „I, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.” Albo do pierwszej, fajniejszej dupy.
Weryfikacja?
W późniejszym etapie poznajesz nowych ludzi – w szkole średniej, na studiach, w pracy, przez znajomych. Zdarza się, że są to przyjaźnie na całe życie, albo myślisz, że nimi są. Jednak czas, losowe sytuacje i życie często weryfikuje to wszystko i stawia Cię przed faktem dokonanym. Życie często mówi nam: „Pierdol się. Wasze drogi rozejdą się prędzej czy później.”
Kiedy stracisz swoją miłość, ubolewasz. Płaczesz po nocach w poduszkę, żalisz się całemu światu, wszystko co, teoretycznie, miałeś – zostaje Ci brutalnie odebrane. Miało być „Na zawsze.” wyszło – jak zwykle. Kiedy tracisz kogokolwiek Ci bliskiego – zachowujesz się wedle określonego schematu. Histeryzujesz i wpadasz w panikę myśląc sobie – Kurwa, jak ja właściwie teraz sobie poradzę?
Ano normalnie.
Przywyknij
Wcale nie pamiętasz już tych ludzi ze szkoły podstawowej. Nie przejmujesz się nadal swoją pierwszą, prawdziwą miłością. Obstawiam, że nie poznałbyś na ulicy osób za których X lat temu oddałbyś życie. Przechodzimy z tych wszystkim do porządku dziennego, tak po prostu się dzieje, nie jest to nic nadzwyczajnego. Ludzie wybierają swoje drogi, często całkowicie różne i rozchodzą się w innych kierunkach. Zmieniamy miasta, szkoły, pracę i to wszystko przyjmujemy do wiadomości bardzo łagodnie. Tak kieruje nas życie i nie ma sensu się nad tym rozczulać.
Dlatego powiedz mi, dlaczego przechodzisz do porządku dziennego od parunastu lat w takich samych sytuacjach, jak opisane powyżej, a nie potrafisz poradzić sobie z odejściem jednego z wielu partnerów czy zerwaniem znajomości z jedną osobą? Niedługo nie będziesz pamiętał nawet ich imienia.
Jeśli nie rozdzieli Was los czy przypadkowe sytuacje – rozdzieli Was śmierć. To również, swego rodzaju, koniec.
I do głowy Ci nie przyjdzie, żeby przejmować się tym przez ani jedną sekundę.